Warszawsko-mazowiecki Okręgowy Związek Bokserski

Warszawski Okręgowy Związek Bokserski powstał w grudniu 1925 roku z inicjatywy klubów warszawskich i działającego już w tym czasie Polskiego Związku Bokserskiego. W okresie międzywojennym, WOZB zrzeszał 26 klubów, w tym m. innymi „Polonię", „Skodę”, „Makabi”, „Fort Bema” i „,Warszawiankę”, co świadczy o intensywnym rozwoju tej dyscypliny sportu.
Reprezentanci Warszawy do 1939 r. zdobyli 18 tytułów indywidualnych i drużynowych Mistrzów Polski w boksie. Wymienić tu można chociażby nazwiska S. Rotholca, A. Kolczyńskiego, F. Szymury, A. Czortka, W. Karpińskiego, J. Pisarskiego, Z. Kowalskiego, H. Jańczaka, cieszących się ogromną sympatią kibiców sportowych.
Podczas okupacji, wielu zawodników i działaczy bokserskich, w walce z najeźdźcą hitlerowskim, oddało swe życie w obronie Ojczyzny. Po wyzwoleniu stolicy WOZB reaktywował swą działalność i wkrótce też powstały pierwsze kluby: „Bosówka”, „Grochów” oraz „Legia”. W latach 1945-1985 do najsilniejszych klubów zrzeszonych w WOZB należały drużyny warszawskie: WKS Legia, WKS Gwardia i WKS Polonia. Zawodnicy, głównie tych klubów, zdobyli 109 tytułów indywidualnych i 22 drużynowych Mistrzów Polski.
WOZB może się również poszczycić zawodnikami, którzy zdobyli tytuły Mistrzów Olimpijskich. Po te najwyższe w sporcie laury sięgnęli: J. Kulej, K. Paździor, J. Grudzień, J. Szczepański, J. Rybicki, T. Walasek, W. Rudkowski, P. Skrzecz, G. Skrzecz, H. Niedźwiecki, Z. Pietrzykowski, J. Gortat, K. Szczerba, L. Drogosz i K. Kosedowski.

źródło: Złota Księga WOZB

Dzisiaj nie uda się już bezwzględnie ustalić daty, kiedy po raz pierwszy Warszawa zobaczyła walki na pięści ograniczone regulaminem, według najlepszych angielskich wzorów. Są tacy, którzy twierdzą, iż zaraz po zakończeniu pierwszej wojny światowej, w parku szkolnym Agrykola dwaj nauczyciele gimnastyki Stanisław Szczepkowski i Stanisław Budny zorganizowali pierwsze pokazy boksu, wciągając w to karkołomne jak na owe czasy wydarzenie Stanisława Bielskiego i Kazimierza Laskowskiego. Musiało być trochę prawdy w tym historycznym zapisie, skoro właśnie owa czwórka ludzi kładła podwaliny pod późniejsze dzieje zarówno boksu ogólnopolskiego, jak i stołecznego. Czy jednak na pewno było to w roku 1918? A może w rok później?

Historyk warszawskiego sportu, który być może w przyszłości będzie szukał praźródeł pięściarstwa, łatwo dostrzeże w gazetach stołecznych informacje zapowiadające pokazowe walki bokserskie angielskich marynarzy w Cyrku. Tak na dobrą sprawę to mało kto z ówczesnych warszawiaków wiedział na czym polega boks w jego sportowym wydaniu, w rękawicach. Wprawdzie niemalże w każdym zakątku stolicy młodzi ludzie wyrównywali rachunki przy pomocy pięści, ale przecież można z całą pewnością stwierdzić, że żaden z nich nie słyszał o boksie. Trudno się więc dziwić, że do Cyrku w dniu pokazów w początkach roku 1920 przybyło niewielu ponad 100 ciekawych, którzy dali się przekonać, że będą takie emocje, iż wszystkie cyrkowe numery przy nich zbledną. Angielscy marynarze zostali przywiezieni specjalnie z Gdańska. Stoczyli bodajże 8 pokazowych pojedynków, które - jak legenda niesie - nie wywołały specjalnego zachwytu. Po prostu „kibice” cyrkowi byli przyzwyczajeni do innego widowiska, raczej zapaśniczych i ciężarowych popisów, aniżeli walki wręcz na pięści.

Organizator pokazów nie rezygnował jednak z przedsięwzięcia popularyzacji boksu zarówno w stolicy, jak i w innych regionach niepodległej Polski. Tym inicjatorem była amerykańska organizacja młodzieży chrześcijańskiej znana powszechnie pod nazwą YMCA. YMCA popularyzowała sport w całej Europie, jej kurierzy dotarli więc i do Polski. Właśnie przedstawicielem organizacji YMCA powołanym do propagowania sportu w Polsce został major amerykańskiej armii „Giewont” Franciszek Balcerkiewicz. Major był prawdziwym „Giewontem”, czyli chłopem na schwał, ważącym podobno ponad 130 kg. Nie miał on wielkiego pojęcia o boksie, ale za to miał podobno pasję działania. Właśnie dzięki jego inicjatywie przyjechał do Polski niejaki Paul Carpentier, francuski nauczyciel boksu, który - jak się później okazało – nie miał nic wspólnego ze słynnym z pojedynków z Anglikami Georgesem Carpentierem, mistrzem świata. Jak wieść niesie przyjazd Paula był reklamowany jako wizyta Georgesa, co podziałało tylko na wyobraźnię młodzieży wojskowej i studenckiej, czytającej w prasie o niecodziennych wyczynach championa.
Zanim jednak Carpentier zjawił się w Polsce i zanim major Balcerkiewicz rozwinął swoja pracę, Warszawa miała innego gościa, również człowieka z YMCA. Był nim major George Burford. Zorganizował on na przełomie lat 1920-1921 specjalny trzymiesięczny kurs nauki boksu angielskiego w ramach Szkoły Wychowania Fizycznego. Oczywiście, boks nie był podstawą kursu, był jednym z przedmiotów, ale przecież właśnie podczas wykładów po raz pierwszy usłyszał o sportowej walce na pięści Eugeniusz Nowak, pierwszy polski olimpijczyk, późniejszy wybitny trener. (…)

Źródło: Lucjan Olszewski, „Boks z syrenką w herbie”, Warszawa 1985